kch87
Dołączył: 21 Sie 2012
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:51, 04 Sty 2014 Temat postu: Jeśli nie teraz to kiedy? Jeśli nie ja to kto? |
|
|
Cześć Wszystkim,
Powinienem zacząć od tego powitania, ale jakoś się złożyło, że tylko czytałem forum. Teraz jak się zdecydowałem, to napiszę znając mnie wypracowanie.
Pochodzę z wioski 10 km od 18k miasta. Mam 26 lat, mam fajną pracę, która sprawia mi przyjemność.
Odnośnie pasji jest ich kilka mam kilka uwielbiam aktywny tryb życia, sport jest tym, co uwielbiam. Piłka nożna, bieganie, koszykówka itp. zawsze fascynowałem się sportem... No i tu zaczyna się problem. Od kiedy pamiętam zawsze byłem skryty w sobie, przez to miałem mało znajomych. Sport był moją ucieczką. Ludzie uważali mnie za dziwnego, że uważam się za lepszego niż inni, a tak naprawdę ja się zwyczajnie ich wstydziłem, czułem się gorszy. Ksywka, jaka do mnie przyległa za dzieciaka to gruby, i tak już zostałem gruby. Owszem nie byłem super chudy, ale nie byłem otyły. Jednak coś mi się w tej mojej główce uroiło, miałem trochę problemów ze zdrowiem, a to zerwałem mięsień, a to w okresie dojrzewania problemy z kośćmi to się przybrało na wadze. Od tamtej pory pomimo tego, że zrzuciłem zbędne kilogramy, czuję się „gruby”. Wracając do relacji między ludzkich zawsze zastanawiałem się czy wypada coś zrobić czy nie. Odpowiedź była taka, że nic nie robiłem. Jak teraz to piszę to wiem, że to była dla mnie tylko wymówka. Z kobietami prawie wcale nie miałem kontaktu, a jak już miałem to tylko chwila rozmowy i tyle. Uważałem, że nie jestem wystarczająco atrakcyjny, że zwyczajnie jestem brzydal, gruby, do tego ich się bałem Dlatego z kobietami miałem taki, a nie inny kontakt. Tak sobie tkwiłem parafrazując klasyka "w ciepłym kur**m dołku" W międzyczasie skupiałem się na nauce i na studiach. Skoro o studiach to każdy wie jak wygląda życie studenckie… Z tym, że nie moje, przez bite pięć lat na imprezach byłem raz, może dwa… Tak, jest to możliwe, jestem tego najlepszym przykładem. Na to też miałem wymówkę, bo nie lubię imprez, bo nie umiem tańczyć, bo się wstydzę, jak tam pójdę to wszyscy będą się ze mnie śmiać. Co ja tam będę robił? Bo nie pije i ten, który uspokajał moje sumienie, bo pracuje. Przez całe studia w weekendy pracowałem nie, dlatego że musiałem, ale że chciałem. Często zdarzało się, że były to nocki więc siłą rzeczy nie miałem okazji imprezować, co nie przeszkadzało mi bo było mi z tym wygodnie „ w ciepłym kur**m dołku Jakim gościem trzeba było być prawda?
Ta właśnie praca troszkę mnie zmieniła, bo jak bałem się ludzi, tak tam musiałem mieć z nimi kontakt. Kasjer na jednej ze stacji paliw siłą rzeczy musi być komunikatywny… Oj ile ja się nacierpiałem na początku… Pamiętam jak dzisiaj, pierwszego dnia wróciłem z płaczem, że nie dam rady, że więcej tam nie wrócę… Wróciłem, zostałem… na 6 lat… Tam właśnie zaczęły się moje kontakty z kobietami, nie ma się czym chwalić, jednak tak jak widzę z perspektywy czasu to sam się zastanawiam, jakim cudem mogłem się z jakimiś spotykać. Nie boję się nazwać tego, kim byłem. Typowy „miś” uległy, biegający koło kobiety, starający się, żeby to jej było dobrze kosztem mnie. Nie dziwne, że po jakimś czasie się nudziłem. Syndrom tej jedynej przeszedłem 3 razy w życiu, a właściwie za każdym razem, gdy się z którąś rozstawałem. Teraz wiem, dlaczego tak reagowałem. Zwyczajnie wiedziałem jak wygląda moje życie, że za szybko jakieś kobiety znowu nie poznam.
Rok temu rozmawiając z kolegą dowiedziałem się o istnieniu tego forum. Zarejestrowałem się i na tym się skończyło. Od czasu do czasu zaglądałem, nic więcej. Po ostatnim rozstaniu, jak zacząłem zachowywać się znowu jak kretyn, starać się na siłę ją przy sobie zatrzymać, tracąc pół roku na rozmyślanie o tym. Nawet poszedłem do psychologa, żeby sobie z tym poradzić, problem tkwił w tym, że sam siebie oszukiwałem, miałem nadzieję, że zmienię się a ona do mnie wróci. Jakim trzeba być frajerem nie? Cały czas byłem w błędnym kole.
Będę szczery, od momentu jak się rozstaliśmy to zmieniłem życie. Przestałem myśleć czy wypada coś zrobić czy nie, zacząłem wychodzić na imprezy, zacząłem przełamywać bariery, które wcześniej szeroko omijałem. Wiem, że to, co piszę może wydać się śmieszne, bo co to za filozofii wyjść na imprezę. W moim wypadku to było naprawdę coś, byłem tak zakompleksiony, że nawet ludzie w miejscowości w której mieszkam zaczęli o tym rozmawiać… Przestałem odmawiać znajomym, wyszedłem z domu… No ale tutaj też zacząłem przeginać bo czasem robiłem to na pokaz, żeby osoba z którą się spotykałem się o tym dowiedziała.
Końcem roku do mnie dotarło, że tylko tracę czas, jak kolejny raz usłyszałem, że mogę być tylko kolegą. Do tego byłem strasznie zmęczony tą całą sytuacją. Bo ciągle stoję w miejscu, a właściwie, że jestem na dnie, z którego jeżeli sam się nie podniosę to zostanę już w nim na zawsze. Bo jak można nazwać płaszczenie się przed osobą, która wyraźnie powiedziała, że już nie jest mną zainteresowana?
Stwierdziłem, że koniec z frajerem tym, którym byłem, koniec z siedzeniem w „ciepłym kur**m dołku” Dlatego, też zacząłem intensywnie czytać forum. Jak ocenię swoje umiejętności?
Na okrągłe zero z jedynką po przecinku na którymś tam miejscu. Oceniłbym je na zero jeszcze pół roku temu jak siedziałem tam skąd powoli wychodzę.
Co chciałbym osiągnąć? Chciałbym zmienić swoje życie, przestać bać się kobiet. Nabrać pewności siebie żeby podejście do atrakcyjnych kobiet przestało być czymś nieosiągalnym, a naturalnym, potrafić z nimi swobodnie rozmawiać, zwiększyć grono znajomych. Zacząć cieszyć się życiem towarzyskim. Może będzie to ciężkie, ale wiem, że tylko ciężką pracą nad można coś osiągnąć.
Na koniec chciałbym podziękować użytkownikowi Switch to właśnie czytając o jego przemianie zauważyłem kilka podobieństw do mnie, pomyślałem czytając jego dziennik, że może i mi się uda. Jestem pełen wiary w lepsze jutro i gotowy na ciężką pracę nad sobą... Bo jeśli nie teraz to kiedy...? Jeśli nie ja to kto ma mi pomóc jeżeli sam tego nie zrobię...?
Pozdrawiam wszystkich, którzy dotrwali do końca mego wypracowania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|