mr white
Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:54, 04 Lut 2013 Temat postu: mr white i jego spowiedź |
|
|
Moje uszanowanie Wszystkim!
O mnie:
Mam 26 lat. Moja praca to klimaty biznesowo-urzędnicze. Moje zainteresowania: inwestowanie, dobre książki, sport (pływanie, bieganie i trochę siłka). Tym najważniejszym hobby uczyniłem ostatnio kobiety, bez których życie to nie życie
Moje osiągnięcia z kobietami:
Rozprawiczony zostałem w wieku 18 lat, byłem wtedy totalnym leszczem - aż cud, że się udało :]
Do czasu studiów byłem bardzo nieśmiały i nijaki, co nie pomagało mi w zdobywaniu nowych kobiet. Byłem takim dobrym chłopcem, który w 5 min był w stanie zakochać się po uszy w każdej ładniejszej dziewczynie i zrobić dla niej wszystko czego zapragnie, a nawet jeszcze więcej. Miałem tendencję do przesadnego idealizowania kobiet i bezkrytycznego postrzegania ich. Jak się domyślacie zawsze przegrywałem, jeśli chodzi o dziewczyny :/
Na studiach rozkręciłem się co zauważyło dużo moich znajomych: stałem się pewniejszy siebie, pogodniejszy, zdobyłem również w miarę wysoką pozycję jako działacz studencki. To sprawiło, że atrakcyjne kobiety dużo lepiej reagowały na mnie, jednak przy bliższym poznaniu
odstraszał je mój wewnętrzny Miś, dlatego znajomości nie były długie.
W tym okresie byłem tylko w dwóch stałych związkach (do dzisiaj liczba ta nie wzrosła, bo nie chciałem), a reszta to krótkie, przelotne znajomości pod tytułem "tylko sex" (włączając akcje w dyskotekowym kiblu). Kiedy patrzę na studia z perspektywy czasu to pewien przełom nastąpił w relacjach z kobietami, ale ogólnie był to okres niewykorzystanych szans, których było całkiem sporo . Nie podjąłem bardzo wielu prób podrywania przez wymówki i kompleksy (często bezzasadne), ale również z obawy przed kolejnym odrzuceniem.
Miałem w tym czasie też haniebny okres, w którym zachowywałem się względem kobiet jak męska szmata - nienienawidziłem ich, traktowałem przedmiotowo, w rozmowach z kolegami mówiłem o nich bez szacunku. Prawda jest taka, że było to konsekwencją mojej frustracji - gdzieś we mnie siedział mały skrzywdzony chłopczyk, który przybrał taką skorupę.
Ten okres mam na szczęście za sobą.
Obecnie jestem postrzegany jako facet atrakcyjny (opinia kobiet ) i pewny siebie (przy baaardzo średnich i średnich laskach jestem ekstremalnie pewny siebie a przy tych ładnych i bardzo ładnych to różnie).
Niestety do tej pory nie pozbyłem się niektórych "demonów" z przeszłości (głównie wymówki przed podejściem, dawno nie budowałem dłuższej relacji z kobietą, moja pewność siebie powinna być bardziej naturalna i długotrwała - nie tylko do drugiej randki).
To z czym zerwałem ostatnio to zaniżanie standardów jeśli chodzi o laski (głównie estetycznych ), bo czułem się jak totalny desperat ;/ Oduczyłem się również postrzegania kobiet jako sztuki mięsa, które bierze się na przerób.
Generalnie im więcej się dowiaduję o kobietach - ich psychice, potrzebach, zwyczajach, ramach społecznych, w których funkcjonują tym bardziej mnie intrygują, tym bardziej chcę je poznawać, eksplorować - czytaj: dawać im radość
PUA
Termin usłyszałem kilka lat temu, ale nie rozwijałem wiedzy na ten temat. Od dwóch miesięcy zacząłem bardzo poważnie podchodzić do tematu - zaczęło się od lektury THE GAME, później kilka kolejnych pozycji i ebooków, internet i poszczególni guru PUA, aż odkryłem Was
Moje umiejętności?
Na starcie mam łatwiej bo wielu kobietom podobam się fizycznie z czym wiążą się bonusy (więcej miękkich piłek - najwięcej oczywiście na baletach, ale również w kościele, stacji benzynowej czy w Biedronce; druga rzecz to kobiety, które otwierają ).
I tu smutna rzecz w wielu przypadkach jestem mistrzem niewykorzystanych szans. Ale zdarzają się mi czasem (jak to nazywam) "przebłyski geniuszu", kiedy to domykam laski w trudnych sytuacjach.
Wiem, że to trochę dziwne, ale u mnie przypomina to czasem dwie skrajności: np. nie podejdę i nie zgadam do ładnej laski, która patrzy się na mnie w lokalu przez cały wieczór a innym razem domknę nowo poznaną czyjąś narzeczoną na domówce.
Największym odkryciem ostatnio było dla mnie zrozumienie mechanizmu i świadomym jego stosowaniu, polegającego na podkręcaniu emocji kobiety, mówienia językiem seksualności, dwuznaczności i oczywiście KINO - razem to broń masowego rażenia !!! Wcześniej zdarzało mi się to robić nieświadomie.
Ile ja czasu zmarnowałem z kobietami na sztampowych pytaniach o pracę, szkołę itd.
To o co niemal się zawsze rozpier....m na baletach to taniec. Potrafi być sympatycznie do momentu, aż nie zacznę tańczyć z laską - wtedy cały czar pryska. Choć ostatnio zrozumiałem o co w tym chodzi i mocno pracuję nad tym elementem.
Ja PUA?
Moim celem jest opanowanie sztuki podrywu do tego stopnia, aby poznać jak najwięcej 9 i 10 - czyli tych, na które zawsze wydawało mi się, że nie zasługuję. Czy ten cel to efekt kompleksów?... Raczej wielka potrzeba doznań estetycznych )
Bycie PUA to dla mnie sięganie po to, co dla innych jest tylko marzeniem. To przekraczanie granic. To pójście pod prąd, nawet gdy inni idą z prądem. Bycie PUA to bycie prawdziwym sobą bez leków i ograniczeń.
PS
Zastanawiałem się czy napisać krótko i dla formalności czy trochę dłużej i z sercem. Gdy skończyłem poczułem się jak ktoś, kto odchodzi od konfesjonału
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez mr white dnia Pon 20:27, 04 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|